poniedziałek, 27 stycznia 2014

Rozdział III

 Prze​chodzę przez przedpokój z łazienki do mojego azylu, zostawiając na podłodze mokre ślady stóp, ponieważ dopiero wyszłam spod prysznica. Tatuaż całkiem już mi się zagoił, nie widać już zaczerwienienia,​ czyli wszystko jest tak, jak po dwóch tygodniach być powinno. 
Wszyscy chyba jeszcze śpią, ale nie jestem tego pewna, w razie czego staram zachowywać się cicho. Szybko i bezszelestnie przemykam do pokoju, w którym pomimo wczesnej pory jak zawsze jest ciemnawo. 
Siadam na krześle i zdejmuję ręcznik z głowy. Przydałby mi się teraz grzebień, ale nie chce mi się podnieść tyłka z krzesła. Jestem strasznym leniem, nie wiem czy po tej ziemi chodzi większy, więc dziękuję Bogu, że moje krzesełko ma kółka i próbuje się dostać do szafki bez wstawania. Udało mi się i gdy mam już grzebień w ręku odpycham się nogami od ściany i znowu jestem koło biurka. Podciągam nogi tak, że piętami zahaczam o brzeg krzesła. Jest mi dość wygodnie, często siedzę w takiej pozycji. Taka skulona czuje się bezpieczniej. 
Rozczesując sobie włosy powolnymi ruchami, wspominam mój dzisiejszy sen. Nadal nie mogę uwierzyć ze mi się to przyśniło. Tak naprawdę bardzo mi się to podobało. Aż nie chciałam się budzić i byłam bardzo zła, kiedy okazało się, że to tylko sen. Chociaż myślałam, że już zapomniałam minęło sporo czasu. Tak powinno być, w końcu już nie pierwszy raz widzę fajnego chłopaka, ale nigdy żaden mi się nie śnił, chociaż muszę przyznać, że ten był wyjątkowy. Śnił mi się Harry. Nie zapamiętuję często swoich snów ale ten zapadł mi w pamięci i co  najważniejsze on tam był. Leżeliśmy gdzieś na jakiejś polanie czy coś w tym rodzaju, nie jestem pewna. Po prostu cieszyliśmy się sobą, oglądając nasze wspólne zdjęcia. Chyba nigdy nie śniło mi się nic tak realnego, to było niezwykłe, słyszałam śpiew ptaków i szum drzew na wietrze, jakbym naprawdę tam była. Na koniec schował zdjęcia, nachylił się nade mną i pocałował w czoło. Wtedy się obudziłam, lecz nawet po przebudzeniu czułam jego wargi na moim czole. Szczerze powiedziawszy nie narzekałabym, jakby śniło mi się coś takiego częściej, ponieważ nie wiem czy jeszcze kiedykolwiek uda mi się go spotkać. Takie sny byłyby całkiem fajnym rozwiązaniem. Z zamyślenia wyrwał mnie Maxi stojący pod drzwiami mojego pokoju i skomlący w niebogłosy.  
 ​- Shhh, Maxi! Cicho bądź – próbowałam go uciszyć, ale to nic nie działo, choć na dźwięk mojego głosu spojrzał na mnie z zainteresowaniem​ i przekręcił łepek na lewo.- zaraz z tobą wyjdę, spokojnie.  
 U​brałam się i zanim wyszłam sięgnęłam jeszcze z półki korektor żeby zamaskować czerwoną niedoskonałość, którą dojrzałam wcześniej w lustrze. Ledwo otworzyłam drzwi, a Max wystrzelił z pokoju jak torpeda i już był gotowy do spaceru. 
   - Wychodzę z psem, wrócę za pół godziny.- powiadomiłam domowników, ale nie wiem czy mnie słyszeli.  
 Dz​isiaj była sobota, więc na ulicy nie było dużego ruchu. Nareszcie mogę odetchnąć, mam już serdecznie dosyć tej nauki.  Całe szczęście niedługo koniec roku, koniec tego szaleństwa i wreszcie ukochane wakacje. Już niedługo wyjeżdżam na 3 tygodniową wycieczkę nad morze, zamówiłyśmy ją razem z Mią, moją najlepszą przyjaciółką, ale w związku z tym co niedawno zaszło, jadę sama.
   Długo zastanawiałam się czy powinnam, ale w końcu stwierdziłam, że pojadę. W pewnym sensie będzie tam ze mną. Cieszę się na te wakacje, może tam trochę się rozerwę i zapomnę o wszystkim i wszystkich? To mi na pewno dobrze zrobi. 
  W tym momencie zauważyłam kogoś kątem oka. Czy to Harry? Serce zaczęło bić mi szybciej. Czyżbym w końcu miała go spotkać? Ucieszona stanęłam jak wryta i gwałtownie odwróciłam głowę w nadziei, że on może też mnie pozna. Już miałam go wołać gdy „Harry” utknęło mi w gardle przez to co zobaczyłam. To nie był Harry, to Joe syn naszych sąsiadów. Nie jest nawet do niego podobny, co tu w ogóle mówić o podobieństwie, do pięt mu nie dorasta. Jak ja mogłam ich pomylić? Zdenerwowana i rozczarowana odwracam się i szybkim krokiem kieruje się ku domowi. Koniec spaceru na dziś, chyba mi już wystarczy. Czy naprawdę jestem aż tak zdesperowana, żeby widzieć go w każdym napotkanym kolesiu na ulicy? Może to powinno się leczyć, bo to na pewno nie jest normalne. W każdym razie jeszcze nigdy mnie coś takiego nie spotkało.



Piszcie czy wam się podobało czy też nie w komentarzach. chętnie wezmę wasze uwagi (nawet negatywne) do serca i postaram się poprawić następnym razem ♥
@Ray_Of__Hope


sobota, 11 stycznia 2014

Rozdział II

  Zanim docieram do domu na dworze jest już prawie ciemno. Lubię spacerować wieczorami po mieście, więc mi to nie przeszkadza. Okolica, w której mieszkam jest naprawdę bezpieczna, więc niczego się nie obawiam i rodzice też się o mnie nie denerwują. Już do tego przywykli. 
  - Chcesz coś zjeść?- słyszę głos mamy dochodzący z kuchni.
   - Nie, nie jestem głodna, może potem coś zjem- odpowiedziałam, wchodząc po schodach. Za mną biegnie już mój czteronogi przyjaciel. Pogłaskałam go po głowie, ma bardzo mięciutkie, brązowe futerko. Gdy tylko otworzyłam drzwi do pokoju cokerspaniel już siedział wśród pościeli na moim łóżku.   
Mój pokój nie był duży, ale bardzo przytulny. Lubiłam w nim przebywać, przesiedziałam tu praktycznie ¾ swojego życia. Zawsze panował tu półmrok. Rzuciłam torbę na obrotowe, białe krzesło stojące przy biurku. Otworzyłam okno, żeby trochę przewietrzyć moje cztery kąty i podeszłam do dużego lustra, wiszącego obok mozaiki zrobionej ze zdjęć moich i mojej przyjaciółki. Wokół lustra wisiały kolorowe lampki świąteczne, chociaż mamy już prawie czerwiec. Nie zdejmowałam ich, bo sądzę, że ładnie wyglądają i nadają takiej fajnej atmosfery. Lekkie światło z lampek rzucało czerwonawy blask na cały pokój.
   Lubiłam przyglądać się sobie w lustrze, mimo że nie byłam ideałem piękna. Sądzę, że trzeba kochać się takim jakim się jest i akceptować siebie, a wtedy wszystko przyjdzie łatwiej. Podwinęłam lekko bluzkę trochę ponad pępek, powoli zdjęłam opatrunek. Prawie nie bolało. Chcę tylko zerknąć i zaraz zakleję go z powrotem.   
Teraz w lustrzanym odbiciu dokładnie widziałam mój tatuaż, otoczony czerwoną powłoczka z podrażnionej skóry. Pomimo głębokiego przekazu był delikatny i subtelny. Miał dla mnie bardzo duże znaczenie. 
  Leciutko dotknęłam go opuszkami palców i przejechałam szlakiem zakrętów i zawijasów, z których składały się litery napisanych zmyślną czcionką, tworzących zdanie. Tak istotne zdanie. Sądzę, że jest śliczny i nie żałuję, że go zrobiłam. Nie podzieliłam się jeszcze tą nowiną z rodzicami, ale wydaje mi się, że spodoba im się to, co zrobiłam i też będą zadowoleni z decyzji jaką podjęłam, a nawet jeśli nie to nie mają nic do gadania. Mam już 20 lat i mogę sama decydować. 
   Spoglądam ostatni raz na najnowszą część mnie i nagle wspominania wróciły i oczy napełniają mi się łzami. Zaklejam ponownie opatrunek i zakrywam go bluzką. 
  Pociągam nosem i przecieram dłonią policzek, aby zetrzeć łzy, ale wiem ze już jest za późno. Nie dam rady już tego powstrzymać, zbyt długo było dobrze, zbyt długo byłam twarda. Wiem, że z czasem będzie lepiej, że pustka i rany w moim sercu w końcu się zabliźnią. Jednak teraz jest mi ciężko, pomimo ze minął już ponad miesiąc, to wszystko jest nadal bardzo świeże.  
 Kładę się na łóżku, podkurczam kolana do brody i przyciągam do siebie Maxa, jest cieplutki, układa się obok mnie. Zawsze jest przy mnie. Teraz pozwalam łzom płynąć swobodnie. Już przyzwyczaiłam się do tego, od kiedy to się stało miewam takie załamania dosyć często, chyba nie umiem na razie się z tym pogodzić. Nigdy nie będę umiała.
   Gdy zamknę oczy widzę Nas. Płaczę nadal, bo wiem, że to już nigdy nie wróci, nigdy już nie będzie tak samo. Głaszczę Maxa, żeby się uspokoić, a on zaczyna machać ogonem. Myśli, że chce się z nim bawić, ale ja chcę po prostu czuć czyjąś bliskość, nawet jego. Mieć kogoś, na kogo zawsze można liczyć. Kiedy człowiek jest sam, czuje się zagubiony, a ja chcę się odnaleźć w tym świecie.



Mam nadzieję, że nie jest tak najgorzej :) swoje opinie pozytywne bądź też nie proszę zostawiać w komentarzach :*
@Ray_Of__Hope
Szablon autorstwa StrayHeart z unfaithful-heaven